Szał. Ten film to epoka. I podobnie jak Arizona Dream, cudowne dziecko Kusturicy i Bregovica. Obydwaj mają w sobie, według mnie, pierwiastek geniuszu; każda scena w filmach Emira jest idealnie dopasowana do całości, a jednocześnie mogłaby funkcjonować jako samodzielna perełka; żadnej przypadkowości, ale i bez wydumanego 'artystycznego' ascetyzmu. Tak samo Goran: mistrz złotego środka w orgazmogennych melodiach bałkańskich. Zachwyconam na całej linii.